Dodano: 19.09.2017, Kategorie: Rozmowy
Ewa Mastalerz: po CEDE 2017 priorytety pozostają te same
– Podczas CEDE 2017 oficjalnie rozpoczęliśmy walkę o świadomych własnych potrzeb uczestników. Chcemy, aby przyjeżdżali do Poznania ze zrozumieniem, że nowoczesne technologie, tylko w połączeniu z wiedzą i praktycznymi umiejętnościami mogą stanowić o sile ich konkurencyjności na rynku – podkreśla Ewa Mastalerz z firmy Exactus, organizatora CEDE 2017 oraz 1. Kongresu Unii Stomatologii Polskiej.
Jak organizatorzy oceniają pierwszą edycję „odmienionego” CEDE?
Ewa Mastalerz: Pozytywnie. To pierwszy etap projektu, którego wdrażanie rozłożyliśmy na kilka najbliższych lat. CEDE z wielu przyczyn nie może już przypominać wydarzenia sprzed Kongresu FDI 2016, podkreślaliśmy to wielokrotnie w naszej komunikacji. Stara formuła musi odejść do lamusa, ponieważ wymagają tego zmiany na rynku i potrzeby uczestników. O naszej konkurencyjności mają stanowić: integracja biznesu z nauką, biznesu z praktyką, integracja samej nauki, perfekcyjna organizacja oraz atrakcyjna oferta edukacyjna oparta na doświadczeniu uznanych ekspertów. Tylko to gwarantuje, że do Poznania będą przyjeżdżać uczestnicy świadomi własnych potrzeb. Przed nami ciągle wiele pracy, ale po CEDE 2017 priorytety pozostają te same, co przed rozpoczęciem wydarzenia.
Czy są Państwo zadowoleni z frekwencji zarówno w halach wystawowych jak i w salach wykładowych?
Ewa Mastalerz: Prawie 1200 uczestników Kongresu Unii Stomatologii Polskiej, absolutnie nowego wydarzenia na edukacyjnej mapie stomatologicznej, to naprawdę dobry wynik. Na tę liczbę składają się goście części płatnej oraz sesji i sympozjów bezpłatnych. Za kilka chwil rozpoczniemy analizę konkretnych składowych wydarzenia, która pozwoli odpowiedzieć nam na pytanie, które wykłady czy warsztaty cieszyły się największą popularnością oraz którzy wykładowcy zyskali największe uznanie i sympatię. Ze wstępnych danych wiemy, że uczestnicy podobnym zaufanie obdarzali wykładowców z kraju i zagranicy. Pamiętajmy jednak, że w przypadku tak rozbudowanych programowo wydarzeń nie można liczyć na równomierną frekwencję. Naturalnym jest, że na jeden wykład przychodzi 30 osób, a na inny 200 – to już kwestia indywidualnych potrzeb.
Już dziś wiadomo także, że ogromne wrażenie na uczestnikach zrobiły kursy na kadawerach, czyli głowach zmarłych, które sprowadziliśmy z USA. Jesteśmy także zafascynowani poziomem prac prezentowanych w ramach sesji „Naukowy Zawrót Głowy – nowości w nauce”. Był wyjątkowo wysoki. Te dwa projekty, które z pewnością będziemy kontynuować w kolejnych latach, oczywiście intensywnie pracując nad ich jakością.
Frekwencja w halach, gdzie prezentowali się wystawcy jest zadowalająca. Statystycznie rzecz biorąc nie była wiele mniejsza w porównaniu do edycji sprzed Kongresu FDI. Przez trzy dni system zliczył ponad 11 tys. unikalnych wejść na wystawę. To realna liczba zwiedzających. Dodatkowo, ok 4,5 tys. unikalnych wejść wygenerowali wystawcy.
Musimy pamiętać, że zmienia się logistyka CEDE. Uczestnicy nie kumulują się już wyłącznie w tzw. „czteropaku”, ale także odwiedzali pawilon 15 czy antresole nad pawilonem 7, gdzie odbywało się kilkadziesiąt szkoleń organizowanych przez firmy. Zauważamy także zmianę postaw samych wystawców, szczególnie tych największych, którzy podczas CEDE zrezygnowali ze sprzedażowego charakteru stoisk na rzecz formuły prezentacyjnej. Z rozmów z wystawcami wiemy, że goście rzadziej byli zainteresowani zakupem drobnego sprzętu, narzędzi czy materiałów, zdecydowane decyzje biznesowe częściej dotyczyły dużego sprzętu. To również znak naszych czasów. Mało kto zdecyduje się na absencję w gabinecie, tylko po to, aby kupić zużywalne produkty.
Cieszy nas liczba młodych ludzi, studentów, stażystów, młodych lekarzy, którzy za kilka lat będą stanowić o sile rynku usług stomatologicznych. Nie ukrywamy, że wiele elementów CEDE 2017 to inwestycja w nowe pokolenie. Zaskoczyła nas natomiast liczba osób, które do Poznania przyjechało bez uprzednio wygenerowanej bezpłatnej karty wstępu. Szczególnie w piątek utrudniało to przekroczenie bramek, gdyż do rejestracji tworzyły się kolejki.
Ile czasu potrzeba, aby uczestnicy przyswoili wiedzę, że CEDE to już nie tylko wystawa, ale także rozbudowana część edukacyjna?
Ewa Mastalerz: Zrobimy wszystko, aby trwało to jak najkrócej. Dotyczy to także części wystawców, którzy muszą mieć świadomość, że wydarzenie zmienia formułę również dla nich. Wielu z nich doskonale to rozumie dając liczne dowody wsparcia dla sesji naukowych. W Kongresie Unii Stomatologii Polskiej – budowanym przez prof. Marzenę Dominiak, w oparciu o wiedzę i doświadczenie najlepszych polskich praktyków i naukowców, widzimy magnes z dużym potencjałem przyciągania. Podczas CEDE 2017 oficjalnie rozpoczęliśmy walkę o świadomych własnych potrzeb uczestników. Chcemy, aby przyjeżdżali do Poznania ze zrozumieniem, że nowoczesne technologie, tylko w połączeniu z wiedzą i umiejętnościami mogą stanowić o sile ich konkurencyjności na rynku. Jeżeli nam się uda wystawcy będą zadowoleni. Potrzeba czasu, determinacji i konsekwencji.
W kuluarach wystawy znów pojawiało się pytanie o powrót CEDE do Łodzi. W końcu to centrum kraju, doskonale skomunikowane, z dużo tańszą bazą noclegową niż w Poznaniu… Wydaje się, że wielu byłoby to na rękę. Czy to w ogóle możliwe?
Ewa Mastalerz: Rozumiem, tych, którzy z rozrzewnieniem wspominają łódzkie edycje CEDE, nam też dobrze się kojarzą. Opuszczenie Łodzi – już 10 lat temu – było naturalne z powodu braku infrastruktury, w której mogliśmy realizować nasz projekt. Dziś, z tego samego powodu bardzo trudny jest powrót do Łodzi, ponieważ miasto ciągle nie doczekało się centrum wystawienniczo-kongresowego z prawdziwego zdarzenia, takiego, które mogłoby spełnić nasze oczekiwania. Jednak w tej kwestii ewentualnego powrotu do Łodzi dalecy jesteśmy od mówienia, że nie nastąpi to nigdy. Jeśli powstaną ku temu warunki – na pewno będziemy o tym myśleli bardzo poważnie.