Czy jesteś profesjonalistą?

Niektóre treści i reklamy zawarte na tej stronie przeznaczone są wyłącznie dla profesjonalistów związanych ze stomatologią

Przechodząc do witryny www.stomatologianews.pl zaznaczając - Tak, JESTEM PROFESJONALISTĄ oświadczam, że jestem świadoma/świadomy, iż niektóre z komunikatów reklamowych i treści na stronie przeznaczone są wyłącznie dla profesjonalistów, oraz jestem osobą posiadającą wykształcenie medyczne, stomatologiczne lub jestem przedsiębiorcą zainteresowanym ofertą w ramach prowadzonej działalności gospodarczej.

Nie jestem profesionalistą

Jeśli nie plomba, to co?

Założenie tzw. plomby to jedna z najczęściej wykonywanych procedur w gabinecie stomatologicznym. Fachowo mówi się o niej „wypełnienie” i nie jest jedynym sposobem radzenia sobie z ubytkami w zębach. Czy istnieją „lepsze” wersje wypełnienia i kiedy można je zastosować zamiennie? – podpowiadamy.

Zgłaszając się do gabinetu stomatologicznego z ubytkiem, czy to próchnicowym, czy powstałym w wyniku urazu, najczęściej spotkamy się z wypełnieniem kompozytowym światłoutwardzalnym, co oznacza, że z początkowo elastycznej masy po naświetleniu światłem powstaje twarda odbudowa imitująca fragment zęba. Na tym jednak nie kończą się możliwości leczenia ubytków. Wiele zależy od ich rodzaju, rozległości, a także umiejscowienia zęba w łuku.

Plomba, czyli co?

Jest kilka warunków, które musi spełniać materiał przeznaczony na wykonanie wypełnienia, potocznie zwanego plombą. To m.in. łatwość w formowaniu, brak szkodliwego wpływu na zdrowie, odporność na warunki panujące w jamie ustnej, dobre przyleganie do tkanek i wysokie właściwości estetyczne, jak m.in. kolor. Je wszystkie spełnia właśnie kompozyt. To mieszanina polimerów, głównie w formie żywicy, z cząstkami mineralnymi o różnej średnicy i dodatkowymi związkami zapewniającymi mocne wiązanie tzw. faz oraz adhezję do szkliwa zęba.

– Te najczęściej wykorzystywane światłoutwardzalne wypełnienia kompozytowe łączą wiele cech, które wpływają na ich dostępność. Jedną z najważniejszych jest trwałość, ale dentyści zwracają uwagę także na skurcz polimeryzacyjny, który powstaje po naświetleniu materiału. Tu jest bardzo niewielki, czyli nie ma ryzyka, że takie wypełnienie zaraz po założeniu wypadnie. Istotna jest wytrzymałość i odporność: na nagryzanie, tarcie, także niskie i wysokie pH, zależnie od tego, co jemy w ciągu dnia. Te wszystkie właściwości ma właśnie wypełnienie kompozytowe i przez to sprawdzi się w wielu przypadkach, z którymi zgłaszamy się do dentysty – opisuje lek. dent. Aleksander Gajos z Dentim Clinic Medicover.

Kompozyt wykorzystuje się do uzupełnienia drobnych, średnich i nawet dużych ubytków próchnicowych, odbudowując z jego pomocą korony zębów trzonowych do około połowy ich objętości. Bardziej płynna forma kompozytu wykorzystywana jest w zabiegach (jak flow injection) poprawiających estetykę uśmiechu. Materiałem wypełnia się nakładki na zęby, następnie utwardza, a na koniec dentysta nadaje już ręcznie zębom ostateczny kształt. W ten sposób poprawia się zęby zdrowe lub przebarwione.

Trwałość wypełnień kompozytowych szacuje się na około 10 lat. Z reguły w tym czasie lub wcześniej mogą wymagać wymiany na nowe.

Wypełnienia glasjonomerowe

Oprócz materiałów kompozytowych w wypełnianiu ubytków zastosowanie znajdują także materiały glasjonomerowe. Nie bez przyczyny związki te mają w nazwie glas, bo w ich składzie znajduje się nie co innego, a szkło. Dentyści uspokajają: szkłem jest pod względem chemicznym i raczej nie przypomina tego, które znamy z kuchni. W wyniku reakcji związków wapnia i glinu z kwasem akrylowym powstaje podobny do szkliwa materiał o silnej przyczepności do tkanek zęba. Jest bezpieczny dla człowieka i ma też jeszcze jedną istotną zaletę: zawiera fluor.

– Glasjonomer w porównaniu do kompozytu ma mniejszą wytrzymałość, więc znalazł zastosowanie przede wszystkim w wypełnieniach tymczasowych, a także w wypełnieniach zębów mlecznych lub w miejscach nienarażonych na nagryzanie i ścieranie, jak np. okolice szyjek zębowych. Ze względu na to, że uwalnia fluor, a w późniejszym czasie także go absorbuje, np. z pasty do zębów, i ponownie stopniowo uwalnia, zapobiegając tym samym próchnicy, jest chętnie używany w stomatologii dziecięcej – wyjaśnia dentysta.

Dentysta może go także zastosować u osoby dorosłej w miejscu zęba, które jest szczególnie narażone na działanie kwasów czy bakterii próchnicowych. Mimo niższej trwałości ma też swoje zalety, jak to, że wymaga minimalnego opracowania zdrowej tkanki zęba.

Wkłady i nakłady, czyli inlay, onlay, overlay

Niekiedy znaczny ubytek korony zęba lub uwarunkowania, jak zbyt cienkie ścianki, uniemożliwiają założenie standardowego wypełnienia. Tak odbudowany ząb nie byłby wystarczająco wytrzymały, by zamortyzować siły działające podczas jedzenia czy żucia. Jest sposób i na to: tzw. wkłady i nakłady, z angielskiego zwane inlay, onlay oraz overlay.

– Ta metoda uzupełnienia braków wymaga dwóch wizyt w gabinecie, bo „plomba” jest przygotowywana przez protetyka na podstawie pobranego przez dentystę wycisku. Nazwy: wkład i nakład, a także ich angielskie odpowiedniki odnoszą się w zasadzie do kształtu i obszaru odbudowywanej powierzchni. Inlay jest wkładem, ma bardziej symetryczny kształt, odbudowujemy nim powierzchnię żującą zębów przed- i trzonowych wraz z częściami guzków, natomiast pozostałe dwa zastępują większy obszar zęba wraz z przynajmniej jednym całym guzkiem – tłumaczy ekspert Dentim Clinic Medicover.

Wkłady i nakłady wykonuje się z kompozytu lub porcelany. Właściwości tego ostatniego materiału są inne niż kompozytu: jest twardsza i wytrzymalsza oraz przeziernością zbliżona do szkliwa człowieka.

Korony na duże ubytki

Koroną nazywamy zarówno wystającą ponad dziąsło część zęba u człowieka, jak i element protetyczny ją zastępujący. Będzie potrzebna, jeśli doszło do niemal całkowitej utraty korony zęba, ale uwaga: z zachowaniem korzenia, który stabilnie trzyma się w kości. Korony zakładane są nie tylko na zęby zniszczone próchnicą, ale i z innych przyczyn: urazu, erozji, znacznego starcia lub ze względów estetycznych.

– Wbrew powszechnemu przekonaniu nawet najbardziej zniszczony próchnicą ząb możemy odbudować. Warunkiem jest zdrowy lub wyleczony kanałowo korzeń, który będzie utrzymywał nową koronę. Ząb też musi być odpowiednio przygotowany, tzn. oszlifowany, byśmy mogli zacementować na nim koronę. Jeśli natomiast naddziąsłowa część zęba jest minimalna, wtedy stosujemy wkłady koronowo-korzeniowe, które posłużą za łącznik nowej korony z korzeniem – mówi lek. dent. Aleksander Gajos.

Materiał na korony to najczęściej tlenek cyrkonu lub porcelana oraz materiały łączone, jak korona porcelanowa na podbudowie metalowej lub cyrkonowej. Odbudowa z wykorzystaniem koron wymaga przynajmniej dwóch wizyt w gabinecie, bo przygotowuje ją protetyk na podstawie pobranego przez dentystę wycisku.

– Nierzadko zdarza się tak, że wypełnienie, wkład czy korona mogą być dla siebie alternatywami, ale zwrócić należy uwagę na właściwości materiałów, z jakich są wykonane. Porcelana jest dużo twardsza niż kompozyt, a nawet szkliwo, więc z jednej strony to dobrze: mieć silne, twarde zęby, ale z drugiej dentysta może ją odradzić, bo może niepotrzebnie narażać ząb przeciwstawny na ścieranie czy nawet kruszenie. Oceniamy wtedy, jak wygląda zgryz pacjenta, czy i jak zęby się kontaktują ze sobą i sugerujemy odtworzenie zęba z wykorzystaniem uniwersalnego kompozytu, który te siły będzie absorbował – opisuje dentysta.

Sposobów odbudowy zniszczonego zęba jest wiele, zdajmy się więc na radę dentysty, który omówi z nami wszelkie zalety i też wady wykorzystywanych materiałów. Pewne jest także to, że im dłużej zwlekamy z leczeniem zęba objętego próchnicą, tym koszty każdego z tych rozwiązań mogą być wyższe.

foto: Adobestockj