Dodano: 13.12.2018, Kategorie: Gabinet
Z pamiętnika młodego dentysty
Ponosi was czasem fantazja? Myślę, że nie tylko was. Ludzie, którzy przychodzą do naszych gabinetów, też mają swoje szalone imaginacje. Jak by to wyglądało, gdyby dentysta mówił to, czego (czasami) oczekuje pacjent? Myślę, że mniej więcej w następujący sposób…
1.
Dentysta po badaniu przedstawia plan leczenia – koszt takiej pracy to 400 zł.
Pacjent – Ile? Tak drogo?! To chyba jakiś dowcip!
Dentysta – A wie pan co? Racja! Zrobię to za darmo! A co mi tam! I tak jestem obrzydliwie bogaty! Dwa mercedesy w garażu i te sprawy. No, córeczka mi się urodziła, to jest okazja!
Asystentka (zdumiona): Co, znowu?
Dentysta – Eeee… Ta co cztery lata temu. Dziecko jest dziecko – świętować zawsze można, nie? (Patrz: film „Miś”).
2.
Pacjent – Widzi pan, doktorze, o tu i tu jak mi poprzedni dentysta, konował jeden, zęby zniszczył? Skaranie, za co ja tak cierpię?
Dentysta – Niech spojrzę. Ach tak… Faktycznie! Cóż za okropność! Od razu wystawię zaświadczenie do sądu w celu ubiegania się o odszkodowanie. Pomyślmy, milion złotych wystarczy? Myślę, że będziemy jednocześnie starać się o pozbawienie prawa wykonywania zawodu przez lekarza, który pana tak skrzywdził.
3.
Pacjent – Witam. Muszę powiedzieć, że po ostatnim leczeniu kanałowym ząb mnie POBOLEWAŁ. Ja czytałam w INTERNECIE, chyba tak nie powinno być, prawda (oskarżycielsko)?!
Dentysta – Och, najmocniej przepraszam (skrajnie skruszony). Zrekompensuję to pani. Czy roczne leczenie całej rodziny, włączając wnuki, za darmo wystarczy? Nie chcielibyśmy przecież nieporozumień…
4.
Pacjent – Doktorze, płacę dzisiaj tyle, że chyba jakiś RABACIK mi się NALEŻY?
Dentysta – Naturalnie, gabinet to przecież arabski targ. Hm, 40%? To nic nie szkodzi, że nie starczy mi nawet na technika. Klient nasz pan!
5.
Pacjent – Byliśmy z dzieckiem już w pięciu gabinetach, ale nic nie pozwolił sobie zrobić. Jedną dentystkę to nawet kopnął w brzuch (stwierdzenie okraszone dumą).
Dentysta – Jasna sprawa, już biegnę po ZAKLINACZA DZIECI. Każdy gabinet ma go na wyposażeniu.
6.
Pacjent – Nie pamięta mnie pani? Mój mąż chodził z panią do równoległej klasy w podstawówce! Do trzydziestej siódmej, od dwudziestu lat już nie istnieje!
Dentysta – Naturalnie. Fakt ten upoważnia do pięćdziesięcioprocentowego rabatu już na wejściu. Zapraszam!
7.
Pacjent – Nie zdążyłem umyć zębów po pracy (w badaniu widoczne tony płytki, kamienia i resztek pokarmowych).
Dentysta – Och, zdarza się każdemu. Umyję panu na fotelu. Czy wynitkować na koniec? Moim życiowym powołaniem jest wyciąganie sfermentowanych resztek spomiędzy zębów, normalka.
8.
Pacjent (sceptycznie) – Taka pani młoda. Na pewno umie pani leczyć zęby? Wygląda pani na trzynaście lat. Kiedyś to byli lekarze, teraz takie obszczymurki.
Dentysta – Rzeczywiście, wyglądam niepoważnie. Tak na marginesie, powinnam przytyć dwadzieścia kilo i przefarbować się na jakiś zdecydowany kolor, wówczas będę wyglądała dojrzale. Czy życzy sobie pani, żebym zawołała starszego lekarza, aby poczuła się pani bardziej komfortowo? Naturalnie, mamy ich zatrudnionych cały tabun.
9.
Dentysta (trwożliwie) – Pani dziecko ma dwanaście zębów do leczenia.
Pacjent – Znaczy się popsutych?
Dentysta – Tak, zaiste.
Pacjent (wydymając wargi) – Ja nie wiem, od czego jemu to się tak robi. To po mnie, ja mam tendencję do leczenia kanałowego.
Dentysta – Ekhm, a jak z higieną?
Pacjent – A nie pozwala sobie myć.
Dentysta – Myślę, że i tak najistotniejszym czynnikiem jest tu genetyka…
Autor:
lek. dent. Monika Żbikowska
Zdjęcie: Fotolia