Z drugiej strony zmieniło się wszystko, bo mogę z czystym sumieniem i bez obawy o stan firmy, skupić się na tym, co mnie „kręci”. Na wymyślaniu nowych koncepcji, na realizacji programów badawczych, na prowadzeniu wykładów i szkoleń. Pozwala mi to jeszcze bardziej angażować się w relację lekarz – pacjent. Ten, kto prowadził lub prowadzi firmę ma świadomość, ile czasu z reguły poświęca się na sprawy, które z pozoru nie powinny nas absorbować. Jednocześnie, w tym samym momencie rezygnujemy z wykorzystania tego czasu na coś innego. Jeżeli zajmuję się firmą, to nie zajmuję się pacjentem, kształceniem, rozwojem, czy też po prostu rodziną.